Ledwo, ledwo…

Cześć, zastanawiacie się pewnie, czy jeszcze żyję. Żyję, choć przyznam, że ledwo. Pilnuję treningów i nie odpuszczam na tym polu, ale to wszystko odbywa się sporym kosztem. Zaległości zawodowe odrabiam w nocy, i wtedy już nie ma zbyt wiele czasu na sen (do 5.30 z licznymi zakłóceniami).

Treningi jednak dają mi sporo satysfakcji i tego jedynego w swoim rodzaju poczucia, że jestem silną babką :) Udaje mi się czasem dodać kilka kilogramów więcej obciążeń albo robić jakieś utrudnione warianty ćwiczeń i chyba jestem coraz sprawniejsza. Z ciekawostek przyrodniczych: największą różnicę w wyglądzie widać… w biuście (jakieś 2 rozmiary). Ech, szkoda gadać… Czytaj dalej

O kryzysach, co to je trzeba przetrwać…

Jestem głodna. Chciałabym jeść czekoladę, frytki, pistacje… I najlepiej w nocy. Mam chyba kryzys. Patrzę w lustro i nie widzę efektów swojej pracy, a młoda dziewczyna na poczcie ustąpiła mi niedawno miejsca w kolejce, myśląc, że jestem w ciąży. Czytaj dalej

Nowy plan treningowy

Ból ciała. Całego. Sczypiący, ale jednocześnie przypominający, że dało się z siebie wszystko. Tak się dzisiaj czuję. I to jest fajne, mimo wszystko ;)

Tak, jak wspominałam: zmieniłyśmy plan treningowy. Podobno powinno się to robić co 6-10 tygodni, gdy już mięśnie słabo reagują na dotychczasowe bodźce. Ania przycisnęła mnie do podłogi i trening jest nie tylko cięższy, ale też dłuższy. Chyba zumba pójdzie w odstawkę, bo nie będę mogła siedzieć tam połowy nocy… Ale do rzeczy… Czytaj dalej

Jeszcze o kolanach

Zmieniłam trening. Kompletnie. Opiszę go w piątek, bo wczoraj nie zdążyłyśmy skończyć wszystkiego. W zasadzie w ciągu godziny zrobiłam tylko połowę tego, co Ania mi zaordynowała a moje ciało pali się przy każdym ruchu. Biorąc pod uwagę fakt, że po miesiącu wykonywania poprzedniego treningu nic mnie już nie bolało (oprócz kolan), to chyba mam odpowiedź na pytanie po co zmieniać ćwiczenia. Czytaj dalej

A po świętach…

Drogie Matki Polki, jak się macie po świętach? Wyrzuty sumienia, załamane ręce? Mam nadzieję, że dokładnie odwrotnie. Mamom świąteczny kawałek ciasta jest potrzebny szczególnie…

Jakkolwiek by u Was nie było, nawet jeśli przekroczyłyście wyznaczone sobie „limity”, głowa do góry: oto nadchodzi normalny tydzień a w nim regularne treningi, lodówka wypełniona tylko tym, co same kupujecie… wszystko wraca do normy :) Czytaj dalej

Modyfikacje przeciwbólowe

Tak, jak pisałam wczoraj zmodyfikowałyśmy nieco mój trening, żeby nie zajechać kolan, które przy przysiadach dość mocno bolą. Dodałam też nieco ćwiczeń na brzuch plus rozciąganie. Fizjoterapeuta twierdzi, że muszę szczególnie pilnować rozciągania, bo bóle kolan i pleców są efektem przeciążeń i „nienadążaniem” powięzi za pracą mięśni. Teraz trening wygląda więc tak: Czytaj dalej

Obciążenie w treningu

Daję radę. Mam mega satysfakcję, że udaje mi się wyjść na trening w każdy poniedziałek, środę i piątek. Dziś na przykład musiałam iść o 7 rano od razu po śniadaniu, co skończyło się mdłościami i kiepskim samopoczuciem, ale jak się już ogarnęłam to znów czułam się świetnie. Jedynie kolana dają w kość… Czytaj dalej

O czwartym obwodzie

Nie chudnę. Przynajmniej nie zauważam. Ale widzę 2 rzeczy: poprawę kondycji o jakieś 30 proc. + odczuwalną elastyczność ciała. Na pierwszych treningach po zrobieniu trzeciego obwodu ledwo żyłam, a wczoraj udało mi się zrobić w całości czwarty. Nie zemdlałam, wróciłam o własnych siłach do domu, jestem z siebie dumna. Czytaj dalej

Pierwszy trening

W poniedziałek (grunt to dobrze zacząć tydzień) był mój pierwszy trening na drodze do… nowej sylwetki. Jak inne mamy, nie dysponuje przesadną ilością czasu i nie mogę sobie pozwolić na szukanie odpowiedniej metody po omacku. Dlatego zdecydowałam się na 2 treningi spersonalizowane, żeby wiedzieć co i jak robić dalej. Czytaj dalej